Tarandil - 2007-10-05 18:26:00

Przecisnąwszy się przez zaslonione okiennice, pojedyńczy promień światła wdrał się do ciemnej izby, padając prosto na twarz Oxyliona. Drow wykrzywił twarz, budząc się ze snu. Pomieszczenie oświetlało jeszcze kilka innych promieni słońca. Większość padła na blat ciemnego stołu, zawalonego masą ksiąg, pergaminów i świec. Kilka z nich podło na półki, na których suszyły się wszelkiego rodzaju zioła, roznosząc po pokoju przyjemną woń.
Oczy drowa krążyły po pokoju, światło przegnało sen natychmiastowo. Spojrzał na stół, przy którym spędził wiele godzin wczorajszej nocy. I wiele poprzednich. Odkąd zamieszkał z dala od miasta, czas swój przez naczał głównie na studiowanie magii, poszerzanie swojej wiedzy i mocy. Świeca była wypalona do końca, Oxylion uświadomił sobię, że pewnie nie zgasił jej poprzedniej nocy. Wszystko mogło pójść z dymem.
Jednak izba wyglądała dokłądnie tak, jak ją zostawił. I jak ją znalazł. Wprowadzając się tu, nie wiedział nawet, kto postawił tą chatkę. Wyglądała jednak naopuszczoną. I taka była.
Krążące bez celu myśli Elfa rozegnało burczenie w brzuchu. Wieczorem nie miał czasu iść zdobyć cokolwiek do jedzienia, dawno też nie odwiedzał miasta, by uzupełnić zapasy.
Dom Oxyliona znajdował się ponad wejściem do miasta, jakis kilometr od północnej bramy. Wychodząc z izby i zwracając się ku zachodowi, elf miał doskonały widok na wąski szlak, prowadzący do miasta. Udając się na wschód, doszedłby do źródła, przy którym rosły jadalne rośliny, czasen nawet trafił się jakiś królik, którego można bylo smacznie przyrządzić. Z tamtąd też czerpał wodę.
Coraz więcej światła wdzierało się do pokoju. Oxylion wciąż leżał na swoim posłaniu, ale głód zmuszał do działania.

www.pierwszac.pun.pl www.polishundergroundcod.pun.pl www.zsmalbork.pun.pl www.mojaeuropauniversalis.pun.pl www.liceum.pun.pl